W Internecie można znaleźć mnóstwo tutoriali, jak wykonać samemu różnego rodzaju rany (np. na Halloween).
I wiadomo, że takie tutoriale są przygotowywane przez amatorów (bądźmy szczerzy, żaden profesjonalista nie zdradzi swoich sekretów :)). A skoro robią je amatorzy - kluczowe materiały są "domowe".
Przykład nr 1 (klik, żeby powiększyć):
Wszystko fajnie, pięknie, ładnie. Oczywiście, że na szybko wykorzystuje się metodę robienia poparzeń (mimo, że na tutorialu ma być rana...) z chusteczki higienicznej, ALE!
Przyjrzyjmy się liście potrzebnych rzeczy.
1. Papier toaletowy - jestem za, aczkolwiek lepsza jest chusteczka, bo kto uwierzy w poparzenie z papieru Velvet w szczeniaczki albo w kwiatuszki?
2. Klej - czyli rzecz niezbędna. Aczkolwiek na zdjęciu zaznaczony jest klej szkolny (!!!). Klej szkolny może wywołać reakcję alergiczną albo i gorsze plugastwo. Wtedy już nie będzie Wam potrzebna charakteryzacja.
3. Gąbeczki albo pędzel
4. Szminki charakteryzatorskie - jak najbardziej
5. Sztuczna krew
6. Talk dla dzieci - a ja pytam - po co? Istnieje coś takiego jak puder transparentny. Skoro rana z tutorialu ma być świeża (w końcu leje się krew, tak?), to po co ją matować? I to talkiem dla dzieci? Niech się świeci, jak Bozia przykazała!
Reasumując pozycję numer jeden:
Nie polecam używania klejów, które nie są przeznaczone do nanoszenia na skórę. A szczególnie, kiedy takie coś ma być noszone długo.
No i walory estetyczne - czy rana wykonana w tutorialu jest realistyczna? Dla mnie - nie.
Przykład nr 2:
Tej pani poszło lepiej. Ale znów spójrzmy na listę:
1. Klej, mąka (?), farby akrylowe (pani zaznacza też, że można użyć farbek do body paintingu) - klej znów w rodzaju szkolnego (kto pierwszy do nałożenia sobie tego na twarz? Ja podziękuję.), mąka - nie wiem po co pani miesza ją z klejem. Farby akrylowe - znów pytam, kto pierwszy chętny do pomalowania sobie twarzy taką farbą?
2. Papier toaletowy lub chustki higieniczne i klej - z dwoma pierwszymi się zgodzę. Co do kleju patrz punkt wyżej.
3. I krótka instrukcja wykonania sztucznej krwi. Swoją drogą ja bym się nie bawiła w gotowanie, tylko kupiła syrop porzeczkowy...
Czemu wszyscy się uwzięli na ten klej szkolny? Dobrze, że nie wpadli na pomysł użycia butaprenu!
Przykład nr 3: I mój faworyt. Na serio nie wiem, czego ta laska używała, ale jestem pod wrażeniem (jej głupoty oczywiście):
Listy używanych materiałów brak, mogę się jedynie domyślać.
1. Łatkę pani chyba zrobiła ze starej dętki od roweru, a przynajmniej tak wygląda. Nie powinna być czarna, potem źle widać kolory mięsa :(
3. Klej do rzęs - jak sama nazwa wskazuje - do RZĘS. Jestem ciekawa, jak długo się ta łata pani trzymała, ale obstawiam, że nie długo.
4. Krew wygląda mi na keczup :) a kolorki wokół rany to... pastele?
No, pani ma smykałkę, ale niech nie robi tego więcej. Nie zabezpieczyła sobie oka, użyła materiałów, których nie nałożyłabym sobie na twarz (nie liczymy kleju do rzęs).
I gdzie te wszystkie zasady BHP?!
Wiem, że każdy tutorial zrypałam jak burą sukę, co pewnie niektórych oburzy. Ale kiedy traficie na podobne tutoriale, nie używajcie żadnych klejów, które nie są przeznaczone do skóry. Możecie sobie zrobić naprawdę dużą krzywdę - szczególnie, jeśli stosujecie je na twarz.